czwartek, 19 maja 2016

6. Tego się Kama nie spodziewała...

Cristiano Ronaldo zszedł po schodach i skierował się do swojego salonu. Na kanapie siedział jego przyjaciel i menager – Jorge Mendes i Ona. Wpatrywała się w niego spokojnie swoimi dużymi brązowymi oczami. Siedziała prosto, mając założoną nogę na nogę. Na stopach miała czarne szpilki, a ubrana była w elegancką granatową sukienkę. Długie włosy odgarnęła na plecy. Bił od niej spokój, opanowanie i siła. Podobała mu się. Prawie jej nie znał, ale oferowała mu rzeczy jakich nikt nigdy nie oferował.
-Nie zgadzam się na ślub – powiedział, gdy usiadł na kanapie naprzeciwko swoich gości. Młodej kobiecie nawet nie drgnęła powieka za to Jorge aż podskoczył.
-Cristiano! – jęknął z rozpaczą w głosie.
-Nikt w to nie uwierzy. Skakałem z kwiatka na kwiatek, a nagle mam narzeczoną i żonę? Brzmi to trochę nie realnie, prawda? – spojrzał w brązowe oczy Kamy.
-Prawda – zgodziła się nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego. – Cristiano ma rację, Jorge – odpowiedziała. Rozmawiała z nimi po portugalsku, co Cristiano też sprawiało wielką przyjemność.
-Rację? – wydukał Jorge.
-Najpierw musimy ze sobą pobyć. Media muszą zwęszyć, że coś się dzieje…
-A potem weźmiemy ślub – wszedł jej w słowo Cristiano. – Nasz układ może wejść w życie od razu – spojrzał na menagera.
-Owszem, proszę – podał im umowy do podpisania. Kama bez słowa złożyła podpis i wzięła kartę, którą dał jej Jorge. – Co miesiąc wpłynie na twoje konto umówiona kwota. Nie możesz spotykać się z żadnym innym mężczyzną, od teraz twój wizerunek należy do Cristiano.
-Rozumiem – delikatnie kiwnęła głową patrząc w oczy Cristiano.
-Dziś pójdziecie na randkę…
-Pokój dla ciebie jest już gotowy – powiedział Cristiano niespodziewanie i w tym momencie po raz pierwszy zobaczył zdziwienie w oczach Kamy. Nie spodziewała się tego.
-Dziękuję – uśmiechnęła się delikatnie.
-Tato, tato! – do pokoju wbiegł Cristianito. – Cześć! – zawołał radośnie.
-Cześć, mały! – Cristiano wziął go na kolana. – Poznaj Kamę, to moja nowa dziewczyna.
-Dziewczyna? – zdziwiła się wchodząca Dolores.
-Tak, mamo. Kama jest moją nową dziewczyną i od dziś z nami mieszka.
-W oddzielnym pokoju? – spytała uważnie wpatrując się w Kamę.
-Tak. Kama pisze doktorat, więc musi mieć swój pokój.
-A do pracy – pokiwała głową Dolores. Cristiano już w ten sposób przedstawiał jej swoje nowe wybranki serca, ale jeszcze żadna nie miała swojego pokoju. Jednak nigdy nie miał takiej, która pisała pracę doktorską. To było coś nowego.
-Jestem Junior – młody Averio wyciągnął rękę.
-Kama – dziewczyna uśmiechnęła się do niego i podała mu swoją dłoń.
-Chodź, kochanie. Musisz umyć ręce i zjemy obiad – Dolores zabrała wnuka i poszli do łazienki.
-Oczekuję, że po ślubie zmienisz nazwisko – powiedział poważnie Cristiano wstając.
-Słucham? – nie po raz pierwszy tego dnia Kama wyglądała na zaskoczoną.
-Jestem Portugalczykiem, u nas kobiety dodają do swoich nazwisk nazwiska męża. Będziesz moją żoną i chcę, żebyś po ślubie w dokumentach miała, że nazywasz się Kama Velazquez Suarez dos Santos Averio, a przedstawiać się będziesz jako Kama Averio.
-Ale… - Kama wstała i kompletnie nie wiedziała co ma powiedzieć.
-Kama – uśmiechnął się delikatnie. – Będziesz moją żoną w pełnym tego słowa znaczeniu – wyszeptał jej do ucha. - Fikcyjny związek czy nie, żadnych zdrad tolerować nie będę – dodał i wyszedł. Kama usiadła na skraju kanapy i głęboko odetchnęła.
-Proszę – syknął Jorge. – Chyba w końcu trafiłaś na kogoś kto będzie tobą dyrygował, a nie na odwrót.
Dziewczyna nie odpowiedziała, ale nie miałaby nic przeciwko takiemu układowi. Jeszcze nigdy nie spotkała mężczyzny, który potrafiłby się jej sprzeciwić. Nawet wielki menager Jorge Mendes, któremu wielu jadło z ręki, nie potrafił jej odmówić.


Susana Martin raźnym krokiem weszła do willi jej ukochanego i jedynego syna. Zrobiłaby dla niego wszystko, ale niestety Alvaro nie był zainteresowany współpracą z nią. Gdyby tylko zrozumiał, że słuchanie wyjdzie mu na dobre... Ale nie chciał rozumieć. Był zupełnie jak jego ojciec.Jak sobie coś postanowił to koniec.
Zastała bruneta leżącego na łóżku w sypialni i grającego na konsoli.
-Cześć, kochanie – cmoknęła go w czoło i usiadła na fotelu przy oknie. Drzwi balkonowe były otwarte i miała piękny widok na drzewa i rzekę w oddali. – Co porabiałeś wczoraj?
-Byłem z Alice w kinie a potem na sushi – mruknął próbując strzelić gola Barcelonie.
-To miło. To bardzo sympatyczna dziewczyna, prawda? Taka normalna, pochodzi ze wspaniałej rodziny. Wiesz, ma przemiłych rodziców. Na pewno byś ich polubił. No i jest jedynaczką. Nie ma żadnego wrednego i nie miłego rodzeństwa. Taka fajna dziewczyna. Jej mama mi mówiła, że Alice marzy o założeniu rodziny, że kocha dzieci i chce mieć swoje. Taka młoda a tak ma poukładane w głowie!
-No, jest całkiem spoko.
-I możesz z nią porozmawiać o wszystkim. Oczytana, inteligentna, Hiszpanka z Madrytu! Na emigracji jak ty, więc doskonale rozumie co tu czujesz. Taki samotny.
-No.
Susana założyła nogę na nogę.
-Alice jest tu bardzo samotna. Obce miasto, niewielu przyjaciół. Szkoda mi jej...
-To niech sobie znajdzie chłopaka.
-Kochanie, a ty myślisz, że to takie proste? – westchnęła. - Taka fajna dziewczyna nie może być z byle kim.
-To bardzo proste. Spotkałem Nevę, zakochałem się… Bardzo proste – uśmiechnął się.
-Neva to nie Alice. Alice musi mieć kogoś odpowiedniego dla siebie. Na poziomie.
-Nie jestem odpowiedni dla Nevy? – spojrzał na nią z ukosa czując do czego zmierza.
-Jesteś odpowiedni dla Alice! – wybuchła Susana. - Pasuje do ciebie idealnie!
-Mamo, kocham Nevę – powiedział spokojnie.
-Alvaro, Neva nie jest dla ciebie odpowiednia!
-Bo co? – odłożył pada i popatrzył na nią uważnie. – Co ma Alice a nie ma tego Neva?
-Alice urodziła się w szanowanej rodzinie…
-Neva też! – wszedł jej w słowo. – Weryfikujesz czy ktoś jest z szanowanej rodziny przez ich status społeczny. Nie masz pojęcia jak żyją rodzice Nevy, bo nigdy nie chciałaś lecieć na Fuertę!
-Rodzice Nevy mają przepiękną willę w zabytkowej dzielnicy Madrytu? – mruknęła.
-A czy ty jako prawie szlachcianka masz willę w zabytkowej dzielnicy Madrytu? – warknął.
-Synu, Neva chce pracować a ty chcesz mieć dzieci. Neva woli się babrać w błocie niż dać ci dziecko!
-A Alice ma zamiar zostać notariuszem! Czy ty wiesz ile notariusz pracuje?!



_________________

Mam masę na głowie, więc nie mam czasu pisać!
Muszę się przeprowadzić, ale nie mam dokąd! Trwa gorączkowe poszukiwanie mieszkania, bo z miasta do miasta nie jest tak prosto jak mi się wydawało, że siup i jestem!

Poza tym jakoś Moniika mnie natchnęła, jakoś mi nagadała, że zaraz Euro, a nikt jak Ona (nawet nieświadomie) nie potrafi mnie tak natchnąć...

Kiedyś pisałam takie opowiadanie, strasznie mi się podobało, czułam, że to jest TO, ale potem trochę się mi pokomplikowało i je porzuciłam. Dobrze, że nie powiedziałam co było dalej, bo chodzi mi po głowie, że może by napisać co tam u Dagmary 4 lata później?
http://tu-eres-mi-tesoro.blogspot.com/

Co Wy na to?

Buźka!
Vinga

3 komentarze:

  1. To chyba nic takiego, że nauczycielka właśnie tłumaczy rozliczenia kosztów, a ja zamiast słuchać, czytam i komentuje rozdział?
    Uwielbiam ten kawałek z Alvaro i Susaną! Jak on się jej postawił i obronił swoją narzeczoną. Taki prawdziwie zakochany facet! Naprawdę szkoda, że żyją z Nevą osobno...

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, Kama i Cris... już od początku iskrzy! <3 takie konkrety to ja lubię...:D
    borze leśny, ale mnie jego matka denerwuje XD Susana, weź ić stond, pls
    ALVARO, Z MATKĄ SIĘ O CZYMŚ TAKIM NIE GADA, BO JĄ TO PODJUDZA JESZCZE XD ja bym działała po prostu przeciwko jej, haha XD
    mam takie wrażenie, że króciutki...:( na jednym tchu żem czytała! :<
    ojej, przeprowadzka?! :O współczuję, wiem, ile z tym babrania... czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mi wstyd. Dopiero teraz przybywam z komentarzem.. Przepraszam!
    Ha, Kama za swoje! Mam nadzieje, że Cristiano jej pokaże haha :D A ta matka Alvaro to szkoda słów.. Nie lubię jej, pfu!
    Czekam na nowość!

    OdpowiedzUsuń