czwartek, 2 czerwca 2016

7. Gdyby Isco poszedł na studia...

Lena wpatrywała się w panoramę miasta, która roztaczała się przed nią z balkonu mieszkania Nevy i Isco... W sumie widziała przed sobą tylko sąsiednią kamienicę, ale wystarczyło. Czuła, że nie jest na swojej ukochanej wyspie, nie pachniało tu oceanem. Nie rozumiała jak ludzie mogą żyć tak daleko od morza. Rodzice proponowali jej, że może iść do szkoły średniej do Madrytu, ale dla niej taka opcja nie istniała. Na studia przyszła, bo chciała mieć dobry kierunek i jednak trochę poznać stolicę. Kochała Fuerteventurę, była jej domem i miejscem, gdzie chciała mieszkać zawsze. Wiedziała, że za kilka lat wróci do swojego domu, na swoją wyspę, na jej miejsce na ziemi.
-Mała?! - ryknął Isco z mieszkania. - Neva, gdzie jest twoja mała siostra?
-Moja mała siostra jest niższa od ciebie o dwa centymetry - wypomniała mu boleśnie Neva.
-Ale jest młodsza! Stąd mówię do niej "mała"! - oburzył się.
-Moja mała siostra zaczyna w tym roku studia, czyli nadal jest ponad tobą, bo tobię nigdy nie chciało - Neva nadal wbijała szpile.
-Bo jestem zawodowym piłkarzem! - wrzasnął. - A ta smarkula?!
-Zaczyna studia - odparła lekkim tonem. - Jej trud teraz zwróci się jej wtedy, gdy ty będziesz przesiadywał tylko na ławce albo kopał piłkę gdzieś w Dubaju.
-Ale będę mega bogaty!
-Ale nadal głupszy niż ona.
-Jesteś wredna.
-Wolę określenie "szczera".
-Jesteś tak szczera, że aż wredna!
-Jakbyś poszedł na studia to potrafiłbyś mi się odciąć w podobnym tonie.
-Morata jakoś nie poszedł i co?
-Morata mi tak głupio nie pyskuje i nie muszę mu odpowiadać.
-A teściowa? - zachichotał.
-A teściowa skończyła studia, więc rozmowa jest na tym samym poziomie.
-Co ty dziś z tymi studiami się tak wysapałaś?! - wkurzył się. - Może ja nie chcę? Może nie potrzebuje?
-Pewnie, do czego ci one? Lepiej całymi godzinami bezmyślnie kopać piłkę!
-Morata też kopie!
-Czy każdy twój argument będzie się dziś opierał na nim? - westchnęła. - Otóż Alvaro kopie piłkę bezmyślnie dla zabawy, a po skończeniu kariery przejmie biznes po ojcu.
-Też mam swój biznes!
-Powodzenia, Isco. Jak skończysz karierę to może wpadnę do twojego sklepu do Malagi i coś sobie kupię - odparowała i trzasnęły drzwi.
-Jesteś głupia! - wrzasnął, bo nie dość, że skończyły mu się argumenty to jeszcze wyszła! - Młoda! - zawył wychodząc na balkon.
-Zamknij się, pół ulicy nie musi cię słyszeć - burknęła Lena.
-Przyzwyczaili się, poza tym zapominasz, że na górze mieszka Jese. Oni wiedzą, oni nam na wiele pozwalają, kochają nas, bo jesteśmy z Realu - wymądrzał się. - Co tu robisz? - przysiadł na drugim krześle.
-Kontempluję.
-Co? - podrapał się po głowie.
-Myśli - odpowiedziała stojąca w drzwiach Neva. - Na studiach nauczyli by cię co to znaczy. - Isco przekręcił oczami, ale nic nie odpowiedział. - I co tam wymyśliłaś?
-Podoba mi się Fernando Torres - odparła Lena.
-To wiem nie od dziś - westchnęła jej siostra.
-I co z tym zrobiłaś? - spytał Isco.
-Poznałam go - uśmiechnęła się. Neva i Isco spojrzeli na nią zaskoczeni.
-No tu już dobrze ci idzie, młoda! - pochwalił Isco. - Teraz kilka spotkań i jest twój!
-Tumanie, on ma żonę i dzieci - warknęła Neva.
-I co? - nie rozumiał chłopak.
-Ma rodzinę! - przewróciła oczami. - Poza tym on jest rocznik osiemdziesiąt cztery a Lena to dziewięćdziesiąt siedem!
-Tylko trzynaście lat.
-Isco, dziewczyna młodsza od ciebie o trzynaście lat ma teraz dziesięć!
-Aaa... - sapnął. - Kapuję.
-Poznałam go, sympatyczny koleś. Tylko David Villa strasznie nerwowo zareagował na Kamę - gdy tylko to powiedziała Neva i Isco wybuchli śmiechem. - Wiecie czemu?
-Kiedyś próbował poderwać Kamę na jakimś przyjęciu, a ona go zgasiła, że zaraz powie jego żonie - śmiał się Isco.
-Kama nadal go tym straszy, gdy tylko coś się jej nie podoba, a ten drży, że Patricia się o tym dowie - Neva otarła łzy z oczu. - Na mnie też reaguje strasznie alergicznie, bo uważa, że pokrewieństwo zobowiązuje do złośliwości. A spójrz na Isco, takie rozczarowanie - roześmiała się.
-NEVA! - ryknął Isco, a z okna na przeciwko wyleciała do nich doniczka.
-Przeklęte piłkarzyny! Zamknijcie się, jest sjesta! - zawyła jakaś pani.


Fernando Torres usiadł na ławce w parku, a z torby wyjął dwa pyszne i tłuściutkie pączki. W domu, Olalla, nigdy nie dałaby mu ich zjeść. Tyle tłuszczu, cholesterolu i coś tam jeszcze! Nie był w stanie zapamiętać tych dziwnych i trudnych słów, których używała do straszenia go. W sumie to go nie straszyła, Nando nie jadł tego czego mu nie pozwalała, bo po prostu nie chciał słuchać jej wrzasków. W ogóle nie przejmował się szkodliwością swoich przysmaków.
-Hej - usłyszał obok siebie. Na ławce usiadła ta śliczna dziewczyna, przez którą jąkał się cały wykład! Siostra Kamy Velazquez. Villa długo potem się pieklił, że ją spotkali.
-Cześć - uśmiechnął się niepewnie.
-Nie przeszkadzam ci? Tak przechodziłam i cię poznałam. W sumie znam tu niewiele osób.
-Spoko - poczęstował ją pączkiem. - Mając takie siostry nie znasz tu nikogo? - zdziwił się nieco.
-Kamy prawie nie widuję, więc nie mam nawet opcji, że miałabym gdzieś z nią wyjść. Neva jest ciągle w biegu, więc też nie ma dla mnie czasu. A jedyni ludzie jakich spotykam to Isco i ich koledzy mieszkający w mieszkaniu nad nimi - skrzywiła się.
-Słyszałem plotki, że Kama jest z Cristiano Ronaldo - mruknął.
-Też tak słyszałam i na słyszeniu się kończy. Kama nigdy nic o sobie nie opowiada. Nawet jeśli z nim jest to i tak nic nikomu nie powie. A mi to szczególnie, bo uzna mnie za przekaźnik, zaraz wypaplam Isco i pójdzie w świat.
-Bez przesady, Isco nie jest aż takim plotkarzem!
-Isco może i nie, ale jego koledzy owszem. Nie masz dziś treningu?
-Właśnie z niego wracam - uśmiechnął się. - Skończył się wcześniej, może masz ochotę na lody?
-Pewnie! - klasnęła w dłonie uradowana. - Strasznie fajnie mi się z tobą rozmawia! Jakbyśmy się znali całe życie! - wyznała.
-To dziwne, ale czuję to samo - uśmiechnął się nieśmiało Fernando. - To chodź! - wstał z ławki.
Lena patrzyła na Fernando, gdy siedzieli w lodziarni. Podobał się jej z każdą chwilą coraz bardziej. Imponował jej, podniecał, chciała go. Nie potrafiła wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje i co w nim takiego jest, ale chciała go mieć tylko dla siebie. Spędzać z nim każdą chwilę, podziwiać jego przystojną twarz, wpatrywać się w jego cudowne oczy... Nie przeszkadzało jej to, że ma żonę i dzieci.
Nigdy z nikim tak dobrze się jej nie rozmawiało. Nikt jej tak nie rozumiał, nie śmiał się z jej żartów i nie patrzył.
Fernando też nie mógł oderwać wzroku od Leny. Nie mógł oszukiwać sam siebie... Podobała mu się. Jej młodość, świeżość, radość życia. On miał już swoje lata, swoje doświadczenia życiowe, a ona była taka czysta, nieskażona tym wszystkim. Nie wiedział co się z nim dzieje, znał ją dwa dni, rozmawiał z nią drugi raz w życiu, a czuł, że zna ją od zawsze. Śmiała się, zabawnie przekrzywiała głowę i wpatrywała się z niego tak... Sam nie wiedział jak to nazwać. Olalla nigdy tak nie patrzyła, już dawno przestała postrzegać w nim mężczyznę, był jej mężem i ojcem jej dzieci. A Lena, Lena była inna...


Sergio Canales stanął przed pięknymi, dębowymi drzwiami i zapukał. Cisza. Zapukał ponownie. Dalej cisza. Zadzwonił dzwonkiem. Zero reakcji. Zadzwonił ponownie. Nic.
Już miał odchodzić, gdy z góry usłyszał tupot nóg. Po schodach zbiegł Jese.
-Siema, Sergito! - zawołał. - Chcesz wejść? Oni tam są, oszukują tylko. Neva pewnie sterroryzowała Isco, żeby nie otwierał. Ty nawet nie masz pojęcia jaka ona jest czasem antyspołeczna!
Stanął przy drzwiach, z kieszeni wyjął klucz i przekręcił go w zamku.
-Teraz uważaj, będzie krzyczeć - wyszeptał i wszedł do środka. Sergio się zawahał. Tak wiele razy naraził się w życiu Nevie, że nie był pewny czy chce znowu. - Canales! - zawył Jese na cały głos. Jese był odważny, nie bał się Nevy.
Neva siedziała na kanapie i popijając kawę oglądała telewizję. Słyszała zamieszanie za drzwiami, to jak Jese gmera w zamku, ale postanowiła sobie, że się nie zdenerwuje.
Po co jej kolejne zmarszczki przez tego gamonia? I tak zapewnił jej ich wystarczająco dużo.
-Cześć, Neva - przywitał się Canales.
-Cześć - burknęła. - Teraz znów będziesz ciągle pojawiał się w moim życiu? Uwierz, wcale cię nie potrzebuję.
-Przyszedłem oddać ci twoją zgubę - usiadł obok niej. Zmierzyła go lodowatym spojrzeniem.
-Och, święte Bernabeu - wyszeptał Jese i uciekł do pokoju Isco.
-Zgubę?
-Tak - Sergio wyjął z kieszeni spodni jej portfel. - Zgubiłaś po imprezie.
-Dzięki - odebrała portfel i położyła go na ławie. - Teraz już możesz iść.
-Nie należy mi się czasem znaleźne? - uśmiechnął się. Całej scenie przyglądał się Alvaro Morata. Stał w drzwiach wejściowych, których Jese nawet nie raczył za sobą zamknąć. Neva i Canales nie byli w stanie go zobaczyć, a on w środku aż gotował się ze złości.
-Znaleźne? - warknęła Neva. - Za co?
-Gdyby nie ja...
-To portfel znalazłby ktoś inny, na przykład Benzema i oddałby mi go od razu nic nie chcąc w zamian.
-Neva, bo ja chciałbym cię przeprosić - chwycił ją za rękę, którą od razu wyrwała.
-W dupę sobie wsadź swoje przeprosiny, wiesz? Zdradziłeś mnie, oszukiwałeś, patrzyłeś w oczy i mówiłeś, że jest spoko! Wynoś się! - wskazała mu drzwi.
-Neva, naprawdę cię kochałem.
-Mam to gdzieś!
-Neva - złapał ją za ręce, a ona mimo szarpania nie była w stanie się uwolnić.
-I co? - warknęła. - Mam teraz zerwać z Alvaro i rzucić się Tobie w ramiona? Bo mnie kochałeś? Puszczaj mnie! - zniecierpliwiła się.
-Morata będzie cię zdradzał...
-Tak? Co ty nie powiesz? - odezwał się Alvaro. Neva drgnęła, a Sergio ją puścił.
-Morata - mruknął.
-Teraz stąd wyjdź i nigdy więcej nie waż się nękać mojej narzeczonej - syknął.
-Kto tu kogo nęka? - zaśmiał się Canales wstając. - Słyszałem o tej uroczej blondyneczce co ją obracasz w Turynie. Każdy słyszał tylko nie Neva! Zainteresowana jak zwykle dowiaduje się ostania!
-Wyjdziesz sam czy mam ci pomóc? - złapał go za przód koszulki.
-Poradzę sobie - odepchnął go. - Powodzenia w życiu, Neva. Widać lubisz być zdradzana - warknął i wyszedł.
-Blondyneczce? - syknęła Neva, gdy za Canalesem trzasnęły drzwi.
-To nie prawda - Alvaro usiadł obok niej. - To jest córka znajomych mojej mamy.
-To wszystko jasne - założyła ręce na piersi. - Susana i córki jej znajomych.
-Wiem co teraz myślisz, ale to nie jest prawda.
-Wiesz co teraz myślę? - wstała z kanapy. - To, że może Canales miał rację, ale częściowo. Nie lubię być zdradzana, po prostu trafiam na takich, którzy robią mnie w chuja! A twoja matka zrobi wszystko, żebyśmy się rozstali! Wkurwia mnie to i mam jej serdecznie dość! A ty mógłbyś się w końcu ogarnąć i zrobić z tym porządek! - warknęła i też ruszyła do drzwi.
-Neva! - Morata zerwał się za nią, ale nim dobiegł już wyszła.
-O święte Bernabeu - wyrwało się Jese, który wszystko podsłuchiwał z pokoju Isco. Morata spojrzał na jego jedno oko między framugą, a drzwiami i go zignorował. Opadł na kanapę i westchnął. Miał ochotę go porządnie grzmotnąć, ale oprócz tego, że podsłuchiwał nie robił nic złego. Alvaro sam był sobie winien. Skąd miał wiedzieć, że jakieś plotki o Alice dojdą aż do Madrytu? Widać jednak świat jest bardzo mały, a piłkarski to już szczególnie.


Kama weszła do hollu w domu Ronaldo i podniosła dumnie głowę. Zupełnie inaczej wyobrażała sobie tę sytuację. Miała zostać jego żoną, miała stawiać warunki, a tu ma zmienić nazwisko! Tego nie zakładał jej scenariusz, do tego czuła, że w ogóle jej plan weźmie w łeb.
-Cześć - z salonu wyszedł Cristiano i uśmiechnął się do niej delikatnie. - Fajnie, że jesteś - otoczył ją ramieniem w pasie i pocałował w usta.
Kama była tak zaskoczona, że pierwsze co jej się cisnęło na usta to powiedzonko Jese "o święte Bernabeu", ale udało jej się powstrzymać.
-Chodź, pokażę ci twoją sypialnie - wziął bez trudu jej ogromne walizki, które ona ledwo przytaszczyła pod drzwi, i wszedł do schodach. Zaprowadził ją do pięknego pokoju, z ogromnymi oknami, widokiem na wypielęgnowany trawnik za domem. W pokoju było łóżko, duże biurko z wygodnym fotelem, półka na książki, komoda i telewizor na ścianie. Były też drzwi, jak się domyśliła, do garderoby i łazienki. - Selena wszystko rozpakuje - uśmiechnął się. - Ciebie zapraszam do jadalni, zjemy kolację. - zostawił walizki i poprowadził ją na dół. Przy stole siedział już Cristianito i Dolores. Uśmiechali się do niej przyjaźnie.
-Siadaj, kochanie - zachęciła ją Dolores i wskazała na miejsce po prawej stronie Cristiano, który siedział u szczytu stołu. Kama usiadła i zjedli kolację. Po niej mały Cristianito pobiegł jeszcze pograć w piłkę do ogrodu, a Dolores poszła za nim. Kama stanęła w drzwiach na taras i patrzyła jak malec biega za piłką.
-Proszę - duży Cristiano podał jej kluczyki. - Twój samochód.
-Dziękuję - mruknęła.
-Jutro zapraszam cię na kolację do jednej z moich ulubionych knajp.
-Jak mam się ubrać?
-Elegancko, ale bez przesady. Kolacja z chłopakiem - puścił jej oczko. - Jorge wyśle za nami dziennikarzy.
-Czy to jest konieczne? - spojrzała na niego poważnie.
-Nie chcesz? - patrzył na nią badawczo, uważnie sledził każde, nawet najmniejsze drgnięcie powiek.
-Nie. Gdy zrobią nam zdjęcia przypadkiem to trudno, ale nie musisz wysyłać ich za nami specjalnie.
-Dobrze - pokiwał głową. - Pójdę wziąć prysznic - ruszył do drzwi. - Chcę, żebyś urodziła mi dziecko, Kama - powiedział będąc już przy wyjściu.
-Słucham? - drgnęła i odwróciła się do niego.
-Chcę, żebyś urodziła mi dziecko - powtórzył patrząc na nią poważnie.
-In vitro? - wyszeptała.
-Naturalnie.




____________________


W końcu jest! Miałam poślizg, ale tak jak pisałam na Facebook'u musiałam się przeprowadzić, a najpierw znaleźć gdzie, do tego długi weekend. Mam też słodkiego bratanka, który jak nikt pochłania mój czas, więc nie dałam rady. Teraz mam tylko w czerwcu do zaliczenia jeden egzamin i napisanie pracy na przedmiot, więc dam radę :D

Standardowo zapraszam na FB > klik < tam zawsze jest kawałek notki przed premierą i informuję jak coś idzie nie tak ;)

4 komentarze:

  1. Oj wyczekałam się na ten rozdział, ale było warto!
    Może zacznę tak, że faktycznie spora ta różnica wieku pomiędzy Leną, a Ferdkiem! Ale skoro on chce przeżyć drugą młodość... Proszę bardzo xd
    Później co? Później ukochany Alvaro, który wykopał wkurzającego mnie Canalesa! Jednak ta kłótnia o Alice była niepotrzebna... Szkoda mi ich teraz!
    I najlepsze oczywiście zostawiłaś na koniec :D Mianowicie - Cristiano, który chce dziecko z Kamą :D Aż się uśmiałam!
    Czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. TEKSTY POMIĘDZY NEVĄ A ISCO I OGÓLNIE POMIĘDZY SIOSTRZYCZKAMI A CHŁOPAKAMI SĄ MISTRZOWSKIE, DZIEWCZYNO SKĄD TY MASZ TAKIE POMYSŁY???
    oho, chyba 'romans' pomiędzy Leną a Nando kwitnie...:> to daje mi szanse, że duża różnica wieku to nic XDDD oboje się zakochali i to takie słodkie, jezu >>>>
    Alvarito <3 <3 <3 Jeny, Sergiemu się włączyła chyba nagle miłość do byłej ukochanej XDDD
    jak przez Susanę Neva i Alvaro się rozstaną to za siebie nie ręczę ;;;;
    ta Kama to ma plan na życie...a Cris ją zegnie, na pewno! już tą prośbą o to, aby mu dziecko urodziła...:D oj, będzie z nimi ciężko, hehe...:> ale to daje dużo akcji!! *.*
    czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. HAHAHAHAHHAHAHAHA CRISTIANO ROZWALIŁ SYSTEM. KOCHAM TO <3
    I oczywiście najlepszy jest pierwszy fragment, bo kocham takiego głupiutkiego Isco :D
    Czekam na nowość!

    PS. Ten sklep jest w Benaldamenie! :D Popraw się, moja droga :D

    OdpowiedzUsuń