sobota, 9 lipca 2016

11. Objawy

Kama spoglądała na ogromną willę z zachwytem. Spodziewała się czegoś wielkiego, ale nie tak spektakularnego.
Dom był ogromny i cały biały. Duże okna wpuszczały do środka mnóstwo słońca. Wokół były piękne, zielone drzewa i kolorowe kwiaty. Najwspanialszy był jednak widok oceanu, który łączył się z błękitem nieba.
W środku rezydencja była bardzo przytulna, pełna słońca i wszędzie wisiały zdjęcia rodziny Aveiro.
-Młody, zanieś swoją walizkę do swojego pokoju - poinstruował syna Cristiano. - My będziemy spać tu - otworzył jakieś drzwi, gdy byli na piętrze domu.
-Razem - pokiwała głową Kama. Na środku stało ogromne łoże nakryte białą kapą. Z balkonu roztaczał się przepiękny widok na ocean.
Zostawiła swoje rzeczy w środku i podeszła do barierki. Trudno było, nawet przed samą sobą, przyznać się jej, że tęskni za takimi widokami. Na Fuereventurze wyglądało to wszystko podobnie.
Uciekła stamtąd mając piętnaście lat i wracała niechętnie. Stojąc teraz na tym balkonie na Maderze, nie mogła się okłamywać. Była dziewczyną z wysp i kochała ocean, kochała ten klimat, to wszystko. Powietrze było zupełnie inne niż w Madrycie. Oddychało się jej tu zdecydowanie lepiej, lżej.
-Pięknie, co? - w drzwiach pojawił się Cristiano. Stanął za nią, przytulając się do jej pleców i kładąc ręce na barierce obok jej rąk.
-Pięknie - szepnęła. Coraz trudniej było jej z warunkami umowy, którą podpisała. Seks, i w ogóle dotyk Crisa miał być dla niej czymś łatwym. Nie sądziła, że ten Portugalczyk będzie ją tak krępował! - Chyba musimy iść do małego.
-Jak mały tu przyjdzie to też się nic nie stanie - wyszeptał w jej szyję. Kamie zrobiło się gorąco, czuła jak jej policzki płonął. Nagle dotarło do niej, że Cristiano ją najzwyczajniej w świecie podnieca! Podobał się jej i to w taki sposób jak żaden facet przed nim! Dlatego była skrępowana i odlatywała, gdy tylko ją dotknął.
Kierowana instynktem odwróciła się do niego twarzą. Uśmiechnął się delikatnie i pogłaskał ją po policzku.
-Kami, czego ty się boisz? - spytał z troską.
-Niczego - spuściła wzrok. Nikt nigdy nie zdrobnił tak jej imienia, ale bardzo jej się to spodobało.
-Czemu nie chcesz się zakochać? - delikatnie chwycił jej podbródek i uniósł do góry, by znów spojrzała mu w oczy.
-Bo miłość czyni słabym, Cris, a ja nie mogę być słaba - powiedziała twardo.
-Masz mnie - uśmiechnął się czule. - Będę twoją siłą.
-Przestań - odepchnęła go i weszła do pokoju.
-Na tym to polega, Kama. Miłość daje ci siłę, sprawia, że z miłości i dla miłości, możesz przenosić góry.
-Bzdura - prychnęła i zaczęła rozpakowywać swoją walizkę.
-Neva nie przenosi się do Turynu, bo Morata tak chce, ale robi to dla niego. Kocha go i zrobi wszystko...
-Neva jest głupia - przerwała mu. - Rezygnuje ze swoich marzeń kosztem jego. Mogłaby być najlepszym architektem w Madrycie, ale jedzie do Turynu, gdzie będzie tylko żoną Moraty!
-Czego ty się boisz? - skrzyżował ręce na piersi.
-Tego, że będę słaba, Cris. Że porzucę swoje plany i marzenia dla kogoś kto mnie potem skrzywdzi.
-Patrz, już zmieniłaś zdanie - wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Jeszcze jakiś czas temu deklarowałaś, że nie wierzysz w miłość. Teraz nie chcesz miłości.
-Nie rozumiesz - warknęła i chciała wyjść, ale chwycił ją za rękę.
-Czy ty kiedykolwiek byłaś zakochana? - spojrzał na nią uważnie.
-Byłam - szepnęła.
-I co się stało?
-Umarł.
Cris z zaskoczenia puścił jej dłoń, a ona wyszła nie zatrzymywana.


Neva i Isco siedzieli przy stole w kuchni. Ze swoich miejsc doskonale widzieli Lenę, która leżała na kanapie w salonie i pustym wzrokiem patrzyła za okno.
-Nie pracuje - szepnął Isco. - Nigdzie nie wychodzi. Tylko tak leży i patrzy.
-I nic nie chce powiedzieć - dodała Neva. - Czekaj, czekaj... Kto płaci za jej część? Okupuje naszą kanapę już miesiąc! Kama sobie pojechała na wczasy z Ronaldo, a my mamy ją niańczyć i płacić!
-Morata - palnął Isco nim się zastanowił.
-Co?! - syknęła.
-No co? - oburzył się. - Morata płaci za większość rzeczy w tym mieszkaniu.
-Isco, zjebie, chcesz mi powiedzieć, że jesteś utrzymankiem Moraty? - warknęła.
-On zarabia więcej niż ja, a do tego ma mega bogatego ojca! To dobre, co? Bili się bym przeszedł do Realu, a sprzedany Morata w Juve zarabia więcej niż ja w najlepszym klubie na świecie.
-Odjęli ci za głupotę - burknęła.
-Sie... - zaczął radośnie Alvaro, ale na widok min Nevy i Isco urwał. - Co jest? - cmoknął narzeczoną we włosy i usiadł obok niej na krześle.
-Nie wiedziałam, że masz dwie utrzymanki - fuknęła Neva.
-Co? - Alvaro drgnął nerwowo.
-Trzy, siostrzyczko, zapomniałaś o sobie - wyszczerzył zęby Isco. Neva wyciągnęła rękę, żeby go uderzyć, ale Morata w porę ją chwycił.
-Isco cię oszukuje, sam za siebie płaci - westchnął. - Dokładam tylko za tę część Leny.
-Czemu? - warknęła patrząc na niego ostro.
-Bo jak nie ja to ty byś to robiła, a doskonale wiemy, że nie za bardzo masz z czego. Poza tym co za różnica, za miesiąc będziemy już małżeństwem i wszystko będziemy mieć wspólne - położył jej dłoń na udzie. Neva westchnęła ciężko, wiedziała, że ta awantura nie ma sensu. - A ona tak długo? - wskazał na Lenę.
-Długo - przytaknął Isco.
-Długo - westchnęła Neva. - Tylko miejsca wegetacji zmienia.
-Aha - mruknął Morata. Patrząc na Lenę wiedział już, że Torres nie pozostawił jej złudzeń. Fernando miał rodzinę i nie powinien wszystkiego rzucać dla chwilowej słabości u boku Leny. Może i była ładna, młoda i w niczym nie przypominała Olalli, ale nie musiał jej od razu zdradzać. Alvaro i tak najbardziej żałował, że musiał o tym wiedzieć, że to widział. Trudno mu też było patrzeć Nevie w oczy i udawać, że nie ma pojęcia dlaczego Lena jest taka jaka jest.
-Torres też się ostatnio w ogóle nie pokazuje - skomentował Isco, a Moracie zrobiło się gorąco.
-I bardzo dobrze, ma żonę to niech z nią siedzi i bawi dzieci. Lena nie jest dla niego - burknęła Neva.
-Torres też ma doła jak Lena - zakomunikował stojący w drzwiach Jese.
-Skąd wiesz? - zaciekawił się Isco.
-Plotki docierają do niego razem z zarazkami w powietrzu - warknęła Neva.
-Nando opiekuje się żoną i czeka na narodziny córki. Termin pod koniec października - powiedział nie zrażony niczym Jese i oparł się o kuchenny blat.
Neva spojrzała na Moratę i przekręciła oczami.
-Chodzisz z nimi na badania czy wnioskujesz to po wielkości jej brzucha? - warknęła.
-Spotkałem ostatnio Fabregasa. A Fabregas wie to od Pique, a Pique od Casillasa, a ten od... - rozpoczął swój monolog Jese. Morata pokręcił głową, a Neva kompletnie przestała go słuchać.
Słyszała za to jak Lena zrywa się z kanapy i biegnie do łazienki. A potem wymiotuje.
-Co znowu jej dałeś do jedzenia? - Neva zaatakowała Isco.
-Nic! - zamachał rękami.
-Jese? - zerknęła na kumpla.
-Ja wyjątkowo też nie!
-A ja dopiero przyszedłem - odezwał się Alvaro, bo czuł, że zaraz na niego padnie podejrzenie.
-Rzyga się z niestrawności, nerwów albo ciąży - powiedział Jese.
-Ciąży - prychnęła Neva. - Niepokalane poczęcie zdarzyło się raz, moja siostra nie jest drugą Maryją tak samo jak ty nie wyglądasz na drugiego Józefa! Karmicie ją byle czym kiedy nie widzę i rzyga jak kot! Jesteście bez serca!
Alvaro zbladł, patrzył jak blada Lena kładzie się na kanapie i wpatruje w sufit.
-Zaraz wrócę - zerwał się i wyszedł przed blok. Wybrał numer Ronaldo, który o dziwo, odebrał niemal natychmiast.
~Siema, co tam w Madrycie? - przywitał się.
-A co jeżeli Lena jest w ciąży z Torresem?
~Zwariowałeś? Przecież to tylko raz...
-Ty chyba o pojedynczych razach powinieneś coś wiedzieć - przerwał mu.
~Po czym wnosisz?
-Siedzi cały dzień na kanapie, wygląda jak jakieś zombie, śpi i wymotuje. Nie jestem lekarzem ani tym bardziej ekspertem, ale to nie jest normalne. Neva obwinia o te jej wymioty Isco, że daje jej do jedzenia byle co, ale...
~Serio myślisz, że to to?
-Nie wiem
~Jeżeli Lena jest w ciąży z Torresem to mamy przesrane, stary.



____________________

Przepraszam, że tyle trwało nim pojawiło się tu coś nowego ;)
postaram się być bardziej regularna.
Obecnie jestem na etapie szukania pracy, bo Euro dobiega końca i moja praca związana z Euro też. A za co trzeba zapłacić mieszkanie i kupić czekoladę :P
Do tego ciągle z tyłu głowy dobija się do mnie praca magisterska. Z dnia na dzień robi to coraz głośniej, więc czas ostro się z nią wziąć i zostać w końcu tym magistrem filologii polskiej. Marzę o tym, żebym w końcu mogła czytać książki, które chcę a nie muszę. Brat cioteczny mi ostatnio rzucił wyzwanie, że nasz inny brat w ciągu roku przeczytał 50 książek. Zrobiło mi się tak mega smutno, bo ja też przeczytałam tyle książek, o ile nie więcej. Jeżeli 10% z tego było tym co sama sobie wybrałam uznaje to za sukces. Reszta to na zajęcia, egzaminy lub do prac zaliczeniowych. Nie zaprzeczam, że niektóre był fajne, ale... Obecnie czytam "Grę o tron". I jestem tak szczęśliwa, że to jest czytanie tego co chcę, a nie muszę, że nie potraficie sobie wyobrazić :D
Tak, mam dziwne marzenia i sposoby uszczęśliwiania samej siebie.


Rozgadałam się, buziaki!


5 komentarzy:

  1. To tak.
    Na początku chciałabym powiedzieć, że jestem ślepa i powinnam iść do okulisty. Bóg jeden wie jakim cudem nie zauważyłam dwóch poprzednich rozdziałów, ale już nadrobiłam.
    Torres to idiota, którego kocham całym serduszkiem, ale znowu... co za debil. Zdradził żonę, dał się przyłapać na zdradzie i jeszcze prawdopodobnie będzie mieć dziecko z Leną...
    Kama pęka powoli, a wakacje na Maderze tylko im pomogą.
    Morata jesteś geniuszem. Wreszcie ruszył głową i nie da sobie przeszkadzać. Oby tak dalej!
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ożesz... Najpierw śmierć ukochanego Kamy. Potem możliwa ciąża Leny. Czy Ty chcesz mnie doprowadzić do zawału?! :o Czekam na next. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham Crisa i Kamę, oni się tak... dopełniają, serio, haha XD spoko, jeszcze się w nim zakocha, ja w to wierzę. tylko to, że jej miłość umarła... jeny.
    Neva wygrała ten rozdział, zdecydowanie XDDD kocham to, jak rozmawia z Isco, haha
    BOŻE, NIE, LENA JEST W CIĄZY Z NANDO
    jeny, tęskniłam za tym opowiadaniem <3 i aż szkoda, ze tak szybko skończyłam czytać ten rozdział :/
    czekam na kolejny, buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tu nawet lubię Crisa, szok xd Oni wgl są fajni z Kamą! A to, że jej dawna miłość zmarła.. Zaszokowałaś mnie!
    A i faktycznie będzie bardzo, bardzo ciekawie jeżeli Lena z Ferdkiem wpadli! Olalla to go chyba wtedy wykastruje!
    Czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. O, jak mnie Twój Cris oczarowuje! Myślę, że nawet kamienne serce Kamy prędzej czy później zmięknie pod jego wpływem. A jeśli nie to ja nie wiem czym jest ta Kama. Śmierć poprzedniego ukochanego może i jest bardzo bolesna, ale to chyba nie powód żeby stracić wiarę w miłość. Chociaż ten rozdział trochę obnażył jej słabość i okazuje się, że wcale nie chodzi o brak wiary, ale o strach. Strach jest już dla mnie bardziej zrozumiały. Bezpowrotna strata bliskiej osoby faktycznie może sprawić, że zamkniemy się na kolejne zbliżenia, nie chcąc przeżywać tego bólu po raz drugi. Mam nadzieję, że Cris wyperswaduje najstarszej siostrze, że nie można wiecznie podporządkowywać swojego życia pod strach. Cierpienie to chyba nieodłączny element życia i jeśli Kama uniknie go zamykając się na miłość to dopadnie ją z innej strony.
    Odnoszę wrażenie, że najrozsądniejszą z sióstr jest Neva. Jako jedyna podchodzi do tematu odpowiedzialnie, bez paraliżującego strachu jak Kama i irracjonalnych decyzji jak Lena. Jeśli wymioty to faktycznie objaw ciąży, a nie zatrucia pokarmowego to faktycznie ma przechlapane. Nie wiem dlaczego Cristiano i Alvaro uważają, że to oni mają przesrane. Najbardziej przesrane ma Lena. No i może trochę Olalla, bo świadomość, że mąż ma dziecko z inną kobietą nie jest niczym komfortowym. Fernando? On będzie musiał tylko płacić alimenty, a co to dla niego, skoro jest piłkarzem i zarabia grube miliony? Wydaje mi się, że to odpowiedzialny facet i w jakiś sposób poniesie konsekwencje własnych działań, ale w dalszym ciągu ma mniej przesrane niż Lena. Alvaro i Cris to jedynie mogą dostać po łbach za to, że dali się ponieść męskiej solidarności i niczego nie powiedzieli starszym siostrom Leny. O Jezu, jeśli ona faktycznie jest w ciąży to może najlepiej będzie ją tymczasowo odizolować od Jese i Isco? Już sobie ich wyobrażam w roli wujków. Biedne dziecko.
    Kurczę, rozdział taki krótki, a tyle w nim niespodziewanych wydarzeń, że mogłabym o nim gadać i gadać do znudzenia :D A tak poza tym to Alice i moratowa matka coś ucichły. Czyżby to była cisza przed burzą i wkrótce będziemy świadkami zawirowań z udziałem środkowej siostry? ^^ Podoba mi się wielowątkowość tej historii. W każdym rozdziale coś się dzieje. Czekam więc na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń