sobota, 16 lipca 2016

12. I do!

Cristiano zaparkował samochód pod jednym z klubów i wysiadł. Obszedł go z tyłu i otworzył drzwi od strony pasażera. Wyciągnął rękę i z auta wyłoniła się wypielęgnowana dłoń, na której lśnił pierścionek z ogromnym diamentem.
Kama uśmiechnęła się do Portugalczyka i wysiadła. Uwielbiała takie chwile, gdy wszystkie oczy zwrócone były na nią. Nie chciała brać udziału w tym nędznym wyścigu nazwisk, ale chciała by każdy ją znał. Nie miała zamiaru udzielać żadnych wywiadów, brać udziału w sesjach zdjęciowych i wszytkim co można wymyślić. Wiedziała, że Cristiano jest tym zdumiony i czeka aż ona się na coś takiego zdecyduje. Spodziewał się, że rozczaruje go jak każda poprzednia kobieta. A Kama chciała się delektować tym jego zdumieniem, zaskoczeniem, że nie jest taka jak każda. Nie była i chciała, żeby dostrzegał to w każdym aspekcie ich życia. Była Kamą Velazquez, lubiła znaczyć wiele, lubiła mieć swoje zdanie w wielu kwestiach, ale nie miała zamiaru być czyjąś marionetką.
-Dziś cały świat się o nas dowie - wyszeptał jej na ucho Cristiano, gdy w blasku fleszy wchodzili do klubu.
-Więc uśmiechnij się ładnie, bo to nasz debiut - odparła z hollywoodzim uśmiechem na perfekcyjnie pomalowanych ustach.
-Dobrze - roześmiał się. Lubił jej towarzystwo, uwielbiał wręcz. Po ich ostatniej bardzo szczerej rozmowie zrezygnował z takich rozmów. Właśnie kończyły się ich bardzo udane wakacje na Maderze. Mijały prawie dwa miesiące od ich wyjazdu i przyszedł czas wracać do Madrytu. Najpierw czekał ich ślub Nevy i Moraty, a potem Cristiano leciał na przygotowania do Stanów. Kama miała skupić się na pracy doktoranckiej, ale chciała też zająć się Cristianito. Matka Crisa nic nie powiedziała na ten temat, stwierdziła, że chętnie odpocznie dłużej na Maderze. Sam Cris trochę się tego obawiał, ale patrząc na syna, który wręcz uwielbiał Kamę postanowił się nie martwić.
-Trochę mam wyrzuty sumienia, że przyjeżdżamy dopiero na ślub - powiedziała Kama, gdy już usiedli w swojej loży i sączyli drinki. Chociaż w przypadku Cristiano to był tylko sok z pomarańczy.
-Ani Neva ani Alvaro nie chcieli wieczorów panieńskich i kawalerskich. Wyraźnie powiedzieli, że zorganizują coś po ślubie. Jutro rano mamy samolot, wypoczniemy i pojutrze stawimy się na ceremonii - upił łyk ze szklanki.
-Dziękuję - uśmiechnęła się delikatnie.
-Za co? - spojrzał na nią podejrzliwie. Zdążył już ją poznać. Z Kamą nic nie było oczywiste. I chyba to najbardziej mu się w niej podobało. Zaskakiwała go na każdym kroku. Tak jak teraz.
-Za wakacje. Dawno tak bardzo nie wypoczęłam - cmoknęła go w policzek.
-Ja też - położył dłoń na jej udzie. - To był świetny czas.
-Tak - pokiwała głową. - Świetny - wyszczerzyła zęby.


Neva stała w swojej białej sukni w przedsionku kościoła. Obok niej, bardzo zdenerwowany, stał jej ojciec. Widziała przy ołtarzu Alvaro i była spokojna. Nie denerwowała się, nie miała wątpliwości. Była pewna, wybrała dobrze. Alvaro był jej pisany, zakochała się z nim bez pamięci. Chciała spędzić z nim resztę życia i wiedziała, że on z nią też. Mieli mieć cudowny ślub, wspaniałe wesele i nawet obecność jego matki tego nie zepsuje. Nic, bo miała obok siebie swojego ukochanego mężczyznę.
-Zaczynamy - wyszeptał jej ojciec i podał jej ramię.
Ruszyli.


Isco bacznie obserwował Lenę, która samotnie siedziała przy stoliku. Sączyła coś kolorowego w szklance i bawiła się słomką. Jej rodzicom wmówili, że jest przybita pierwszym rozczarowaniem miłosnym. Nie pytali o nic więcej. Przy Kamie i Nevie też przerobili rozczarowania miłosne. Trzeba przeczekać.
-Kochanie? - Monica pogłaskała go po policzku.
-Tak? - uśmiechnął się czule.
-Isco - do ich stolika podeszła Neva z Kamą. Neva w swojej białej sukni wyglądała olśniewająco. Kama też w niczym jej nie ustępowała. Obie wyglądały niczym gwiazdy wycięte z jakiegoś czasopisma o modzie.
-Żono Moraty, narzeczono Ronaldo - ukłonił się.
-Kochany braciszku - uśmiechnęła się Kama. - Stęskniłeś się za mną?
-Strasznie. Sądziłem, że wrócisz już zaciążona z tych wakacji, a tu rozczarowanie, tylko pierścionek - odparł. Kama zerknęła na Nevę, która uśmiechnęła się kącikiem ust i obie usiadły na wolnych krzesłach.
-Isco, to jest zapewne Monica, prawda? - wskazała na dziewczynę.
-Najładniejsza - pokiwała głową Neva.
-Też tak uważasz? - Kama uśmiechnęła się sztucznie do siostry. - Gust ci się poprawia, braciszku.
Isco nagle olśniło. Zapomniał już przez te dwa miesiące o co się kiedyś z nimi zakładał oraz o tym jakie wredne są razem. Do Nevy się przyzwyczaił, wiedział, że Kama bywa okropna. Nigdy nie mógł zapamiętać, że te dwie siostry, które na pozór się nie lubią, są razem nie do przejścia. A on przy nich był tylko nędznym piłkarzyną. Nie potrafił tak zripostować. Pal licho jego, był teraz z Monicą! Jak będzie dla nich nie miły, to zjedzą ją żywcem!
-Monica bardzo chciała was poznać! - wypalił szybko.
-Isco wiele mi o was opowiadał - uśmiechnęła się Monica.
-Owszem, owszem - zamachała rzęsami Neva. - Tak dużo, że zapomniał jak masz na nazwisko, gdy wypisywałam mu zaproszenie na ślub.
-Serio? - Kama spojrzała na siostrę, a gdy ta potwierdziła roześmiała się na cały głos. - Monica, nie przejmuj się. Nasz ukochany braciszek czasami zapomina o pewnych rzeczach - uśmiechała się słodko. - Czasem trzeba mu odświeżać pamięć - dodała złowrogo. Isco zmierzył ją morderczym spojrzeniem.
-Niby o czym zapominam? - warknął. - Wredoto - dodał. No nie mógł się powstrzymać!
-Teraz zapominasz, że mówisz do mojej narzeczonej - obok nich pojawił się Ronaldo.
-A Lena cały czas sama - znikąd pojawił się Jese. W ręku trzymał kolorowy drink ze słomką. - Tylko z Torresem się bawiła dobrze.
-Co? - Kama spojrzała na siedzącą samotnie najmłodszą siostrę.
-Wygląda tak odkąd wyjechałaś - mruknęła Neva. - Wegetuje.
-Starałem się ją karmić! - odezwał się Isco.
-Szkoda tylko, że wszystko zwracała! - warknęła Neva.
-Bo mnie ma odpowiedniego układu trawiennego! Jakoś ty nie rzygałaś jak kot, a jadłaś to samo!
-Żebyś ty zaraz nie miał problemu z jakimś układem!
-Ona po prostu się musi przyzwyczaić!
-Do czego? Do zepsutego żarcia?! Tak cię kiedyś urządzę, że tylko przez słomkę będziesz przyjmował!
-Cicho! - fuknęła Kama. - Idźcie się bawić! Leną zajmiemy się jutro. Już was nie ma! - jak na zawołanie wszyscy się ulotnili. Został tylko Ronaldo.
-Zatańczysz ze mną, moja narzeczono? - uśmiechnął się podając jej dłoń.
-Zatańczę, chociaż sam przyznasz, że nasze zaręczyny nie były jakieś spektakularne - mruknęła.
-Będą - puścił jej oczko i wyciągnął na środek parkietu.
Wtedy na scenę wszedł Morata ciągnąć za sobą Nevę. Muzyka ucichła, ludzie przestali tańczyć.
-Szanowni goście! - zaczął oficjalnie. - Dziś świętujemy wyjątkowy dzień dla mnie i mojej żony - uśmiechnął się i cmoknął Nevę w policzek. - Ale nie jesteśmy samolubami!
-Cristiano? - powiedziała świeżo upieczona żona Alvaro.
Cristiano odwrócił się do Kamy i kleknął na jedno kolano.
-Kama, pytałem już o to, ale teraz chcę mieć świadków - zaśmiał się. - Zostaniesz moją żoną?
-Tak - pokiwała głową Kama.
-I urodzisz mi gromadkę dzieci? - spytał jej na ucho, gdy wstał i ludzie bili im brawa.
-Zastanowię się - przytuliła się do niego.
Po tych dwóch miesiącach na Maderze zmieniło się jej podejście. Zaczęła traktować Cristiano jak przyjaciela, z przywilejami rzecz jasna. Nie krępowała ją jego obecność, czuła się przy nim bezpiecznie.
I naprawdę chciała zostać jego żoną. I nawet urodzić mu dzieci. A co tam!

4 komentarze:

  1. Szczerze? Kibicuję Kamie i Cristiano, bo coś z tego może być. I to tak serio, a nie tylko udawanie! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No to wielki dzień Moraty i Nevy mamy za sobą :D Pięknie, choć pewnie i tak Susana się jeszcze do czegoś przylepi... Co do Kamy i Crisa, są fajni i liczę na dużo wątków z nimi :D
    A Lena... matko, dziewczynka się załatwiła tym Torresem!
    Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuuu jak słodko! Już się bałam, że cała ta Alice zepsuje im ślub i wesele, ale chwała Bogu, wszystko w porządku. Martwi mnie jedynie Lena i jej samopoczucie...
    A Kama i Cris mnie rozwalają xD
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. omg, Kama i Cris się rozkręcają! ale to dobrze ♥ oboje mają swoje cele, ale i tak wiemy, jak to się skończy XD
    na szczęśćie ślub się udał!♥♥ nikt go nie zniszczył, ani Susane, ani ta suka Alice, wow XD
    tylko ta Lena... ciekawe, czy Nando wie... no i chłopacy. toci to mają niewyparzone gęby XD
    czekam na kolejny!! dużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń